Dlaczego to dziecko jest nagie?
Czy jego rodzice nie wiedzą, jakie są teraz zagrożenia? Już nic nie mówiąc o promieniach słonecznych?
Tak, jak niezręcznie się poczułam patrząc na 4-letnie dziecko całkowicie nagie, pływające w hotelowym basenie ze swoją babcią, tak jeszcze bardziej niezręcznie i głupio poczułam się, kiedy złapałam się na tych myślach.
Zupełnie zwariowałam! Tragedie tego świata już zupełnie przyćmiły mi zdrowy rozsądek. Przecież to DZIECKO. Co z tego, że nie ma majtek? Małe dzieci mają prawo nie mieć majtek. Jak nie teraz, to kiedy?
I na znak tego, jakby moje myśli były na podsłuchu (mam nadzieję, że Google nie pracuje nad takimi urządzeniami i nie testuje go właśnie na mnie) – do babci podeszła recepcjonistka i dyskretnie poprosiła, żeby ubrała dziecko.
– Jakie niemoralne zachowanie? Przecież to dziecko?!
– Przykro mi, ale pewni państwo się skarżą.
Rozejrzawszy się po basenie – nie trudno było zgadnąć, którzy to państwo.
Po chwili nie trzeba było nawet zgadywać, bo głośno dali wyraz swojemu oburzeniu, że babcia zachowuje się jak barbarzyniec. Że to jest czysta pornografia!
Latynoska babcia, spokojnie i z uśmiechem na twarzy odpowiedziała:
– Skoro się zdecydowali na odwiedzenie naszego barbarzyńskiego kontynentu, to muszą otworzyć się na nasze zwyczaje i zawiesić swoje kosmate myśli aż do powrotu do ich kraju.
W czasie trwania tak absurdalnej dyskusji o moralności i barbarzyństwie – ich 2-letnia córeczka pod wpływem starszej koleżanki – wyzwoliła się z nawyków swojej cywilizacji i radośnie biegała na golasa – ku przerażeniu i zawstydzeniu swoich rodziców.
Kwestia moralności jest niezwykle trudna, bo trzeba mieć dużo otwartości, dystansu i empatii, żeby chcieć zobaczyć inny punkt widzenia, nie oceniając oraz – co ważniejsze – nie chcąc kogoś nawrócić.
Niestety, w naszym obszarze kulturowym ewangelizację mamy w krwi.
Przez jakiś czas mieszkałam w jednym z plemion w Wenezueli. Nigdy się nie czułam ani nawracana, ani oceniana. Chyba dzięki nim tak bardzo jest dla mnie rażące, kiedy ktoś próbuje mnie teraz nawracać czy oceniać. Każdy z nas potrzebuje przestrzeni, do tego żeby być kim jest, myśleć co myśli.
W ramach badań przeprowadzanych w IZMAŁKOWA robimy często ćwiczenia konfrontacyjne – dobieramy ludzi, którzy na co dzień są przyjaciółmi, ale… mają zasadniczo różne poglądy w badanych przez nas kwestiach. Nie zdarzyło się nam badać tak delikatnych tematów, jak pornografia dziecięca, ale tematy takie jak: Reklamy – są potrzebne, czy niepotrzebne? PZU jest dobrym ubezpieczycielem – nie, nie jest! Dziecko powinno być dokarmiane sztucznym mlekiem – nie, krowim – owszem.
Ludzie, którzy na co dzień są przyjaciółmi – w czasie ćwiczeń badawczych nierzadko stają się wrogami.. Intensywność tych dyskusji nie przestaje mnie zaskakiwać. Z punktu badawczego – świetnie. Dostajemy mnóstwo argumentów, nie musimy robić głupich ćwiczeń projekcyjnych, żeby zobaczyć, co jest priorytetem. Ale tak po ludzku… zastanawia mnie – ile musi minąć pokoleń, ile lat edukacji, żebyśmy się otworzyli na to, że to, iż ktoś ma inną opinię – jest OK. Być może potem przyjdzie też kolejna refleksja – a może druga strona ma racje i pochylę się nad jej poglądem.
Kiedy mieszkałam wśród Indian w Wenezueli żaden z nich nie próbował ściągnąć ze mnie ubrań, pomimo, że tam kobiety często chodzą bez koszulek. Moje zakryte piersi nie raziły, nie przeszkadzały. Indianie nie mieli absolutnie żadnej potrzeby przekonywania mnie nad wyższością odsłoniętych piersi w stosunku do tych zakrytych warstwami staników, koszulek i szalików.
Kiedy byłam w Kolumbii, w miejscu, gdzie na co dzień pali się marihuanę skręconą jak cygaro i powiedziałam, że tego nie lubię i mnie to nie kręci, nie musiałam wysłuchiwać monologu na temat tego, jakie to jest dobre, jak bardzo rozwija umysł i że my – białasy – to jesteśmy dziadami, że palimy świńskie papierosy zamiast czystego zioła.
Kiedy byłam na Rapa Nui nikt mnie nie przekonywał do tego, że lepiej jest robić to, na co TERAZ masz ochotę, zamiast realizować plany. To ja próbowałam ich przekonywać, że warto spróbować inaczej. Wiecie jak reagowali? Milczeli, słuchali, przytakiwali, a potem i tak szli na kolacje do koleżanki, którą spotkali idąc na spotkanie ze mną.
Europejczycy są ewangelistami. Nam nie wystarczy, że my mamy racje. My chcemy uznania naszej racji przez innych. Chcemy, żeby inni byli tacy, jak my.
Stąd jest nam tak niezwykle trudno dostosować się do innych kultur i do zrozumienia, że ktoś inny jest po prostu… Inny. Nie gorszy, nie lepszy, nie dziwny, nie dziwaczny… INNY.
W Indiach chaos jest częścią kultury. W Chinach częścią kultury jest porządek i struktura, stąd Chiny (i wszystkie inne kultury, które cenią sobie strukturę) stawiają się wyżej ponad nieogarnięte żadnym porządkiem Indie. Ale Indie mają po prostu inne przekonania – ich społeczeństwo uważa, że porządek jest tak samo dobry, jak nieporządek. Reguły są tak samo dobre, jak brak reguł. Czczą tak samo bogów posłusznych, jak i zbuntowanych. Częścią kultury indyjskiej jest otwartość na różnorodność. Bardziej niż zasady cenią sobie odpowiedź na pytanie PO CO, DLACZEGO, CO ZA TYM STOI.
W konsekwencji ich sposób myślenia jest po prostu inny i trudno im zrozumieć, dlaczego ktoś próbuje ich zmienić, skorygować ich kulturowe DNA. Jest OK to, co Ty robisz, jest OK to, co robi Twój wróg i jest OK, że mnie to w ogóle nie obchodzi.
Wychowywałam się w Uzbekistanie, w kraju położonym blisko Indii, na ich filmach, piosenkach, bajkach i może dlatego jest mi dużo łatwiej zrozumieć, że jest OK – być innym. Jest OK – posiadać inną opinię. Często ktoś uważa, że jestem odważna wygłaszając niepopularne poglądy. To nie jest dla mnie kwestia odwagi. To kwestia wychowania. Uważam po prostu, że każdy z nas ma prawo myśleć inaczej.
Dlatego obserwacja „dziecięcej pornografii” wzbudziła we mnie wątpliwość, czy naprawdę cywilizacyjnie jesteśmy aż tak bardzo rozwinięci za jakich się uważamy, skoro zacietrzewiamy się na jakąkolwiek inność, odmienność.
Istotą silnego człowieka jest to, że nie musi tej siły pokazywać i udowadniać. A istotą ugruntowanych i pewnych poglądów, że można je mówić łagodnie i stanowczo, ale bez potrzeby przekonywania do nich innych. Za to zawsze z otwartą głową na argumenty drugiej strony, bo być może z jej subiektywnej prawdy możemy wynieść coś dla siebie…
W kontekście zawziętej dyskusji o to, czy Natalia Przybysz dobrze zrobiła swoim wywiadem, czy nie – życzę wszystkim bycia silnym i różnorodnym w swoich poglądach tak, jak ludzie z Indii – Ty masz rację i to jest OK i ja mam racje i to jest OK. Na koniec jeszcze jedno – jest totalnie OK – zarówno nie mieć zdania w jakiejś sprawie, jak i nie mieć potrzeby go wygłaszać.
Jesteś centrum wszechświata
wcześniejszy post
2 komentarze
Jest dobrze, dzięki za tekst! 🙂
Aniu, cieszę się, że jest dobrze! Spotykajmy się tu częściej, dziękuje że do mnie napisałaś. Julia