Nikt z nas nie planował, że kiedyś przyda mu się wiedza na temat tego, jak rozmawiać
z dzieckiem o wojnie. Nie tak miało być.
Przez lata żyliśmy w cywilizowanym świecie, gdzie ludzie rozmawiają, a nie strzelają do siebie nawzajem. Ale okazało się, że nie jesteśmy tak cywilizowani jak myśleliśmy – przynajmniej nie wszyscy z nas.
Wojna jest obok nas. U naszych sąsiadów. I to, że jest tak blisko, powoduje, że wielu z nas odczuwa jakby to była ich wojna, mają w sobie dużo współczucia i są nakręceni do działania. To, co Polska i Polacy robią dla Ukrainy, to dowód na to, że istota każdego człowieka jest dobra – Ukraińcy dostali nie tylko pomoc materialną, ale również mnóstwo serca i nowe domy.
Każdy robi co może i robi z myślą o tych, którzy teraz potrzebują więcej – dzięki temu możemy na nowo odkryć nie tylko wspaniałość i jedność naszego kraju, ale zobaczyć jak dużo światła jest w każdym z nas.
Ale oprócz motywacji do działania i pomagania, jest jeszcze druga, ciemna strona emocji związanych z wojną. Lęk i przerażenie, bezradność i wściekłość – te wszystkie emocje są nieprzyjemne i wszystkie są pod parasolem NIEPEWNOŚCI – co się stanie, czy się stanie, kiedy się stanie? Nie mamy wyjścia, musimy być w tej niepewności. Więc najważniejsze pytanie to: Jak się czujesz w tej niepewności? Jak długo jesteś w stanie ją tolerować? Jeżeli jesteś raczej zwyczajnym przedstawicielem gatunku ludzkiego – to nie jest to stan przyjemny i chcesz go unikać. Jeśli jesteś bardziej wrażliwy – to czujesz się tak fatalnie, że chcesz jej uniknąć za wszelką cenę.
A teraz wyobraźcie sobie, jak czują się dzieci.
Małe istoty – czują to samo, ale nie mają takiego rozumienia jak my, nie mają lub mają mało rozwinięte możliwości emocjonalnej regulacji. Jest im trudno.
Najgorszą radę, którą możecie dostać, to nie rozmawiać z dziećmi, udawać, że nic się nie dzieje, bo po co martwić dziecko.
Dziecko już jest zmartwione, bo jest przedszkole, szkoła, podwórko, starsze rodzeństwo, telewizja – dziecko zawsze coś słyszy i widzi. Kluczem jest „coś” – czyli nie do końca może rozumieć, stąd u niego jego jeszcze większy lęk. Mało tego – dzieci mają niezwykłe zdolności odczytywania emocji – może nie umieją ich nazwać – ale doskonale je czują. Więc zasada numer jeden – nie traktujmy dzieci jak idiotów, bo nimi nie są. Nie traktujmy dzieci jak ślepych i głuchych, bo nimi nie są.
Nasze dzieci są dużo mądrzejsze i wrażliwsze niż my – należy je traktować z szacunkiem, uwagą i być ich wsparciem, a nie ciemną szybą, która odcina ich od świata.
Naszą rolą, jako rodziców, jest przygotować nasze dzieci do rzeczywistości i nauczyć ich umiejętności radzenia sobie z nią.
Kilka krótkich zasad do rozważenia:
1. Rozmawiać.
Nie udawać, że nic się nie dzieje.
Nie unikać tematu.
Nie żywić nadziei, że dziecko nic nie wie lub nie zauważyło.
Rozmawiamy.
2. Dostosowujemy rozmowy do wieku dziecka.
To, co możemy powiedzieć i to jak mówimy, zależy od możliwości poznawczo-emocjonalnych dziecka, zatem inna będzie rozmowa z 7-latkiem, a inna z 12-latkiem. Dlatego w rodzinach gdzie jest duża różnica wieku między rodzeństwem – warto rozważyć oddzielne rozmowy.
3. Rozmawiamy też z malutkimi dziećmi.
2 czy 3-latek nie rozumie czym jest wojna, ale rozumie, że mama lub tata są smutni. I o tym rozmawiamy. Wiemy już z badań neurologicznych, że nawet z kilkudniowymi dziećmi należy rozmawiać, bo one czują nasze słowa. Tym bardziej z maluchami, które mają 2-3-4 lata. Nie zaprzeczamy naszym emocjom przy dzieciach – bo dzieci i tak czują. Ale zawsze pamiętajmy o punkcie numer 2.
4. Najważniejsze – dostosowujemy rozmowy do NASZEGO DZIECKA.
Wszystkie rady psychologów są TYLKO wskazówką, drogowskazem. To rodzic wie najlepiej co jest dobre dla jego dziecka, jakim posługuje się językiem, jakie lęki czy problemy należy zaadresować. Rodzic powinien skorzystać z wiedzy, ale przerobić ją przez swoje soczewki wiedzy na temat swojego dziecka.
5. Nie rozklejamy się przy dzieciach.
Naszą rolą jest, aby być ich murem. Więc musimy się uspokoić i wyciszyć nasze emocje. Mamy prawo do lęku i strachu, ale musimy mieć je na wodzy, gdy rozmawiamy z dziećmi, bo my jesteśmy ich punktem odniesienia. Żeby czuły się bezpiecznie muszą wiedzieć, że jesteś osobą, która będzie w stanie je obronić. Więc zachowujemy się raczej jak prezydent Zełenski, niż jak Donald Trump.
6. Nie nalegamy na rozmowę.
Gdy dziecko nie chce rozmawiać, nie może jeszcze, nie czuje takiej potrzeby – to go nie zmuszamy. Obserwujemy co się dzieje – raz na jakiś czas pytamy i mówimy, że jeśli będzie miało potrzebę, to my zawsze jesteśmy.
7. Zwracamy uwagę na zachowanie dziecka.
Czy jest bardziej zaniepokojone, niż zazwyczaj? Czy boi się bardziej? Czy ma nocne koszmary? Pytamy jak się czuje? Co się dzieje? Im młodsze dziecko, tym bardziej potrzebuje pomocy, żeby powiedzieć jak się czuje – tutaj przychodzą z pomocą: kartki, ołówki, gry, układanki. Czasami dzieciom łatwiej narysować lub zbudować, niż powiedzieć. Dostosowujemy się wtedy do języka dzieci.
8. Nazywamy emocje.
Jedną z ważniejszych naszych ról jest nazywać emocje. Emocje nazwane są łatwiejsze do opanowania lub do zarządzania, niż emocje, które są jak rozlazła plama w naszym ciele – są wszędzie i nie wiesz co to jest. Ważne, żeby nie narzucać dziecku naszej interpretacji, ale sprawdzać czy to, co myślimy, że on czuje, jest zgodne z jego prawdą. Przy małych dzieciach pomocne są często książeczki na temat emocji.
9. Zaczynamy od początku.
Co słyszeli, co myślą, co czują – im bardziej ogólnie, tym lepiej, bo dajemy dzieciom przestrzeń powiedzenia tego, co czują. Nie zagadujemy na śmierć – pozwalamy, żeby to dziecko prowadziło rozmowę. I musimy powstrzymywać się przed najtrudniejszą rzeczą – naprawianiem. Emocji się nie naprawia – z emocjami się jest. Rodzicom często trudno jest znieść, że dziecko się boi – więc chcą, żeby natychmiast było szczęśliwe i naprawiają je. Stop. Nie taka nasza rola. Naszą rolą jest wysłuchać i przyjąć emocje dziecka – jesteśmy jego kontenerem, a nie naprawiaczem.
10. Mówimy to, co jest niezbędne.
Nie wchodzimy w szczegóły, które nic dodatkowego nie wnoszą do zrozumienia tematu. Cały czas pamiętając o punkcie 2 – czyli dostosowywaniu do wieku dziecka. Im starsze dziecko, tym więcej szczegółów może chcieć poznać i dajmy mu tyle ile chce, ale nie więcej.
11. Co można zrobić?
Badania pokazują, że koncentracja na pomaganiu innym redukuje nasz stres – również w przypadku dzieci. To ważne, żeby miały możliwość ujścia swoich emocji. Porozmawiaj z dzieckiem co może zrobić, żeby pomóc. To nie tylko działania terapeutyczne, ale także doskonała lekcja empatii. Czy będzie to kartka, którą chce narysować innemu dziecku, żeby go wesprzeć, czy też pakowanie paczki – wspólnie możecie zadecydować, co zrobicie.
12. Ograniczamy ekspozycje.
To, co nas przeraża, dla dzieci jest kilkukrotnie bardziej przerażające. Dlatego musimy wprowadzić dyscyplinę nie oglądania TV przy dzieciach, telefonów czy YouTube’a, żeby nie narażać dzieci, nawet w przypadkowy sposób, na niepotrzebne obrazy czy dźwięki.
13. NAJWAŻNIEJSZE – jesteśmy po to, żeby chronić.
Najważniejszą naszą rolą, jako rodziców, to zatroszczenie się o bezpieczeństwo naszego dziecka. Dlatego musimy się upewnić, że dziecko wie, że traktujemy naszą rolę bardzo poważnie. I że misją naszego życia jest je chronić. Nie musi się martwić, bo my jesteśmy jego murem ochronnym i parasolem. Dziecko musi wiedzieć, że zadbamy o jego bezpieczeństwo i że zawsze ma w nas bezpieczną przystań – może z nami o wszystkim porozmawiać.
Ta sytuacja jest ciężka dla wszystkich, dla dorosłych i dla dzieci. Rodzice nie mogą sobie pozwolić na rozklejenie się (niestety) – bo musimy dać siłę i bezpieczeństwo naszym dzieciom. Nie znaczy, że mamy nasze emocje tłumić – musimy być ich świadomi i je akceptować, jednocześnie musimy wyrażać je jedynie do dorosłych. W żadnym wypadku nie robić z naszych dzieci powierników emocjonalnych – to nigdy nie jest ich zadanie.
Artykuł został opublikowany w Wysokich Obcasach: https://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/7,173910,28226123,13-wskazowek-jak-rozmawiac-z-dziecmi-o-wojnie.html