Wzruszyłam się tym filmem… (http://www.youtube.com/watch?v=n07Oje6hxoU) Już w połowie leciały mi łzy, a po jego zakończeniu – wyglądałam jak zombie ze spływającym tuszem po policzkach. Nawet badania naukowe potwierdzają tezę, że wyrażanie wdzięczności jest czynnikiem najbardziej determinującym zwiększenie poziomu odczuwanego szczęścia. Bardzo często w dyskusjach na temat Azji czy Ameryki Łacińskiej pojawia się pytanie: dlaczego ci ludzie, którzy nic nie mają, często są bardziej szczęśliwi niż my, którzy mamy tak dużo?!
Oprócz wielu innych czynników, takich jak oczekiwania czy roszczeniowość, oni mają w sobie jedną cechę wspólną: WDZIĘCZNOŚĆ. Są zadowoleni, że żyją, że jednak mają co jeść (przynajmniej dzisiaj), że jest słońce, że są w pięknym kraju, że widzą morze, że nie pada lub – że wreszcie pada! Kiedy pytałam Rapanuiczyków (mieszkańców Wyspy Wielkanocnej), dlaczego nie lubią podróżować – często odpowiadali mi, że nie mają takiej potrzeby, ponieważ ich dom (czyli wyspa) jest tak doskonała, że nie mają potrzeby szukać dalej.
„Do nas przyjeżdża dużo turystów. Większość czegoś szuka… nie wiedząc czego. Mówią, że w ich kraju też jest ładnie, ale chcą zobaczyć, doświadczyć czegoś więcej. Może i Rapanuiczycy są biedni, ale jednocześnie mówią: „Ja nie muszę szukać – wszystko mam na miejscu: moje morze, moje góry, moje kwiaty, moją rodzinę. Czego mam szukać? Jestem wdzięczny.”
Różnimy się od siebie tym, na ile w naszym kulturowym DNA wpisane jest zadowolenie i radość z tego, co się ma. Że to jest OK, kiedy nie ma powodów do narzekania. Że jest dobrze, nawet kiedy nie jest doskonale. Że radość z życia nie jest czymś wstydliwym i dobrze jest ją wyrażać wprost. Wiem, że mamy trudniej – bo mamy mniej słońca, morze jest zimne, a zima jest nieskończenie długa – tego nie zmienimy. Robiąc badania w polskich rodzinach – „dziękuję”, „jestem wdzięczny” – nie należy do najczęściej używanych wyrażeń, więc nie ma co się dziwić, że do najbardziej szczęśliwego narodu nie należymy… Ludzie często pytają mnie, za co kocham Amerykę Łacińską… Kocham ją zarówno za to, że ludzie tam zdecydowanie mniej narzekają, dzięki czemu i ja jestem bardziej zadowolona… Ale też za to, że dzięki temu ja, będąc tam, mniej narzekam i jestem pełna wdzięczności za to, że jestem gdzie jestem, kim jestem i z kim jestem.
1 komentarz
Ten wpis mnie zainspirował. Postanowiłam okazać swoją wdzięczność tym ludziom w moim życiu, którym przecież tyle zawdzięczam.. którzy sprawiają, że na co dzień (może nie przez cały dzień) czuje się szczęśliwym człowiekiem.. I jestem im wdzięczna, że są w moim życiu. Ale gdzieś tam na końcu wydaje mi się jednak, że słowa – pomimo swojej wielkiej mocy to nie wszystko. One nabierają mocy i znaczenia dopiero wtedy, gdy są poparte czynami – więc proponuje zacząć od słów – ale nie kończyć na nich…