5 strategii dla rodziców którzy ciągle mówią: I DZISIAJ ZNOWU NIC NIE ZROBIŁAM
Ja czasami patrzę na mój dzień – patrzę na moja listę to do na ten dzień i … nie wiem co się stało.
Lista całkowicie lub prawie całkowicie przechodzi na następny dzień.
Dla mnie jest to frustrujące, depresyjne i odbierające nadzieję, że kiedykolwiek będzie dobrze.
Prawda jest taka, że zawsze byłam człowiekiem czynu, słowa, terminów i teraz, kiedy moje życie podporządkowane jest nie liście to do a mojemu synowi – nagle wszystko wymyka się spod kontroli.
Kiedyś nie miałam niani. Teraz mam. Więc mówię sobie: już nie ma wymówki, musisz robić, powinnaś ogarniać, masz szybciej zacząć i kończyć te swoje listy to do.
To czego nie biorę pod uwagę, że mimo, iż mam nianię:
Śpię snem przerywanym w najlepszym wypadku kilka godzin. W najgorszym nie śpię w ogóle, bo się przysłuchuję, jak Wilde oddycha, sprawdzam, czy czuje się bezpieczny lub go uspokajam.
Mimo, że mam nianię – w ciągu dnia Wilde kilka razy wskakuje na mnie, jak mała małpka i nie chce się oderwać.
Co chwilę moja niania coś chce, Fergus o coś pyta, Wilde… jest. Jest małym dzieckiem – więc zawsze czuć, a zwłaszcza słychać jego obecność.
Nasz mózg jest absolutnie nie przygotowany do multitaskingu.
Każda rzecz, która nas odrywa od tego co robimy pierwotnie, powoduje, że musimy włożyć dużo energii i tak naprawdę czasu, żeby wrócić do flow robienia tego co robiliśmy.
Zatem, od kiedy zostałam mamą – jestem chodzącym szwajcarskim scyzorykiem – robię wszystko, rozwiązuje każdy problem, jestem na każde zawołanie.
To wszystko powoduje, że warunki pracy dla mojego mózgu znacząco, ale to znacząco, się pogorszyły,
Więc z oczekiwaniem, że będę hej do przodu, tak samo, jak kiedyś: wymiataczką wszystkich list, przodowniczką pracy i piątkową uczennica… muszę się pożegnać.
Chcę się z Wami podzielić kilkoma wspierającymi mniej myślami, refleksjami, taktykami.
1. Zawsze jest za dużo. Zawsze.
Nawet jeżeli będziesz spała po 8 godzin i będziesz łykała wszystkie suplementy świata, żeby funkcjonować jakbyś spała 9 godzin – ZAWSZE będzie za dużo spraw. Jest ich za dużo, nawet kiedy, jesteś w pełni formy i nie masz małego huraganu – lub dwóch w swoim domu. Ale w momencie, kiedy pojawiają się dzieci – ile byś nie miała czasu – to jego będzie zawsze za mało lub rzeczy do zrobienia zawsze będzie za dużo. Więc na dzień dobry, musisz sobie powiedzieć – że część trzeba odpuścić. Nie dasz rady. Tylko dlatego że zostałaś rodzicem – Twój czas nie podwoił się. Więc nie da rady. Możesz próbować dociskać kolanami – ale… nie zrobisz wszystkiego. Im szybciej to sobie ustawisz w głowie, tym mniej będzie Cię cisnęło na Twoim umyśle to, że ZNOWU czegoś nie zrobiłaś.
2. NOT TO DO list
Tak samo ważna, jeśli nie ważniejsza dla mnie jest lista NOT TO DO.
Określam czego na pewno nie będę robiła. I nawet tego nie dotykam. Nawet jak chcę, jak mnie kusi – mówię sobie – NIE.
Najczęściej na tej liście znajdują się:
– nie będę sprzątała zabawek lub w ogóle sprzątała
– przygotowywała obiadu
– robiła prania
– załatwiała spraw urzędowych, itd.
3. Nie ma ocen
Nie ma policji od sprzątania, ani straży miejskiej od sprzątania zabawek, nie ma nikogo, kto Cię ocenia – a jeżeli jest – to go nie wpuszczaj do domu. Po co Ci? Zwłaszcza teraz? Jak ktoś ma ochotę oceniać – to ma iść do szkoły, na boisko – ale nie do Twojego domu, żeby się na Tobie wyżywać.
Ale… ważne jest to, żebyś sama nie oceniała.
Wilde nie ma dwóch takich samych skarpetek – nigdy nie miał. I co? I nic!
Je 3 dni pod rząd tę samą zupę – najważniejsze, że je!
Włosy nieumyte, a powinny być już 2 dni temu – na szczęście są opaski, turban lub… na Instagramie możesz zastosować stare zdjęcie.
4. Zrobię lepiej, kiedy będę mogła zrobić lepiej
Jak będę mogła zrobić lepiej – tak zrobię. Teraz nie mogłam – więc nie zrobiłam.
Najważniejsze to nie katować się i zrobić najlepiej jak potrafimy na czas i możliwości, które mamy.
5. Rób coś, co poprawi ci humor
Jak już padasz z sił – kryterium ważności do tego, co powinnaś robić, powinno być to, co Ci poprawi humor. Jeżeli tego, co Ci poprawia humor – nie ma na liście to do – nie szkodzi. Zrób to. Najważniejsze, żeby się podnieść z doła i frustracji. Bo inaczej tego nie zrobisz. Czyli #parentsFirst
Czy te strategie zawsze pomagają?
Nie.
Czy ja zawsze je stosuję?
Nie. Bo czasami wpadam w moją czarną dziurę perfekcjonizmu lub pułapek myślowych. Ale, jeżeli złapię się tuż przed upadkiem – pomaga mi to nie wpaść.
Czy są rozwiązaniem na wszystkie bolączki? Nie. Nie. nie. Nie ma takiego rozwiązania. Są tylko małe, drobne rzeczy, które możemy zrobić, żeby przetrwać.
Bo… kiedy jest ciężko, nie czas na długoterminowe plany i strategie – musimy przetrwać dzisiejszy dzień, a potem jutro i potem jeszcze jeden dzień.
A potem zobaczymy.
To są strategie na każdy dzień, które pomogą jakoś to przetrwać i jak wszystko pójdzie dobrze – nie upaść na duchu, a może nawet nabrać trochę sił, żeby dać radę i jednak cokolwiek z tej listy to do zrobić…
I jeszcze jedno. Nie porównuj siebie do innych, do siebie też nie porównuj, byłaś inną osobą. Miałaś inne możliwości. Żyłaś w innym kontekście.
Jedyne kryterium oceny powinno być – czy udało mi się zakończyć ten dzień z uśmiechem na ustach.
Lub przynajmniej nie w czarnej dziurze. To często jest już coś.