Dla tych, co mają dopiero zostać rodzicami lub których gnomik dopiero co się urodził i mają nadzieję, że będą mieli czas na czytanie
1. Thomas Berry Brazelton – WSZYSTKO
#Kupiłam chyba wszystkie podręczniki o psychologii dziecka przed urodzeniem Wilde – ale gdyby był tylko jeden autor, którego mogłabym przeczytać– to byłby to Brazelton. Jeżeli nie lubicie dużych książek (ja wolę duże niż nie duże) – seria małych książek, która jest na konkretny temat (jak karmić dziecko, jak ułożyć spać, złość u dziecka itd.) – też wystarczy. Branzelton jest pediatrą i napisał je razem z psychologiem – co za wspaniały team. Kocham nieziemsko ich książki. Jest w nich tylko miłość i łagodność. I do dziecka i do rodzica. Żadnego pouczania tylko wytłumaczenie. Żadnego osądzania tylko współczucie. Opisuje wiele, głównie na SWOICH błędach. Jego uczciwość i transparentność powoduje, że masz poczucie, że każda książka to rozmowa. I najważniejsze – te rady pomogły mi przetrwać. Książkę – o śnie – dałam w prezencie chyba każdej moje ciężarnej koleżance. Dla większości ludzi “all you need is love” dla rodziców “all you need is sleep” – i może nie od razu, może nie natychmiast, może nie przez cały czas – ale dzięki Brazeltonowi raz na jakiś czas nie będziesz wygadał jak zombie.
test
Ważne! To nie są podręczniki. W książce o jedzeniu, nie podaje przepisów tylko WZÓR NA SPOSÓB MYŚLENIA I TRAKTOWANIA JEDZENIA – to jest mega ważne, żeby zrozumieć i uniknąć rozczarowania. Możecie znaleźć miliony przepisów na Instagramie, ale to u Brazeltona znajdziecie sposób myślenia, żeby ogarnąć jedzenie, a nie tylko posiłki.
2. Philippa Perry „Szkoda, że twoi rodzice nie przeczytali tej książki”
Serio. Szkoda.
Każdy autor ze School of Life Alaina de Botton – jest oczywiście genialny. Można kupować w ciemno. Ta książka nie jest dobra = jest bardzo dobra. Ona nie jest dobra – ona jest naprawdę bardzo, bardzo dobra.
Bardzo często mnie poruszała, zasmucała, wzruszała, wywoływała współczucie dla samej siebie, otulała zrozumieniem i dawała nadzieję. Lubię ją za to, że skłania do refleksji – opowieścią, a nie radami, groźbami, pouczaniem, wywyższaniem się itp. Naprawdę cieszę się, ze ją przeczytałam, kiedy mój mały gnomik, był małym gnomikiem. Nie znaczy to, że nie robię błędów. Jako rodzic. Ale dzięki tej książce, części uniknę, innych będę bardziej świadoma i będę starała się uniknąć. Jeszcze inne – podejmę decyzję, że po prostu będę kontrolowała i pilnowała, żeby nigdy nie wyszły na na światło dzienne dopóki nie będę gotowa. Gotowa do tego, żeby mówić, robić, myśleć w sposób, który nie jest krzywdzący ani dla mnie, ani dla mojego dziecka.
Dla tych, co chcą przeżyć rodzicielstwo świadomie i z radością, bez poczucia że najlepsze jest już za nimi
1. Michael Reichert „Jak wychowywać chłopca. Potęga relacji w kształtowaniu dobrych ludzi”
Obowiązkowa lektura dla każdego rodzica. Nie tylko dla rodziców chłopca. Bo celem tej książki, było pokazanie, że to nie biologiczne różnice między płciami są groźne, ale te, które są w naszych głowach. To one powodują krzywdę dla naszych dzieci. Musimy znać te różnice i je okiełznać, a nie tworzyć takie które nie istnieją.
W świecie gdzie narracja jest przede wszystkim pro kobieca – wszyscy martwią się że dziewczynki nie dostają wystarczającego zastrzyku asertywności, ale nikt nie martwi się że chłopcy nie dostają wystarczającej edukacji emocjonalnej czy wystarczającego wsparcia relacyjnego. Nikt nie martwi się tym, ze wyzuwany naszych sownow z teczy emocji, tworzy z nich slepsow emocjnalnych – bo przeciec “chlopaki nie czuja tyle co dziewczynki, nei satak wrazliwi, nie potzrebuja tyle czulosci” . Oczywoscie ze latwiej jest tworzyc tak ohydny I obrazajacy termin jak toxyczny, niesprawiedliwy I obrazajacy termin jak meska toxycznosc zamiast uznac NASZA wine I odpowedzialnosc za emcojonalne cierpienie chlopcw.
Więc ta książka jest po prostu dla rodziców. Dla ludzi, którzy znają rodziców – żeby pomóc stworzyć lepszy świat – dzięki uważnemu i czułemu wychowywaniu dzieci. Bo dziecko, to dziecko – potrzebuje tak samo dużo miłości i czułości, niezależnie od płci. A znając te różnice które są, możemy być czulsi i uważniejsi oraz zdecydowanie być lepszymi rodzicami. Jest jeszcze książka „Pod presją. Twarzą w twarz z epidemią stresu i lęku wśród dziewcząt” o dziewczynkach – nie umieszczam jej na tej liście tylko dlatego, że nie zdążyłam przeczytać, ale podobno jest równie znakomita.
2. Lawrence Cohen „Playful parenting. Rodzicielstwo przez zabawę”
Ta książka, to ulga dla każdego rodzica. Tak, 90% rodziców nie lubi zabaw dziecięcych (tyle samo zresztą, nie lubi swojej pracy – to tak na marginesie) Uffff… to ok, jeżeli po tym jak wykonałeś operację na otwartym sercu, czy zrobiłeś fuzję 2 korporacji, nie czujesz wyzwania i radości z układania klocków do dziurek z odpowiednim kształtem. Więc… oczekiwanie nie LUBIĆ zabawę – ale UMIEĆ się bawić z dzieckiem, bo zabawa dziecka, to jego PRACA, więc musimy mu pomóc ją wykonywać dobrze. Ta książka jest o tym, jak można wykorzystać zabawę do budowania relacji z dzieckiem, do mówienia jak go kochamy, do pomocy w rozwiązywaniu jego konfliktów emocjonalnych, do pomocy maluchowi lub nastolatkowi, wyrażania jego potrzeb i emocji.
Wiem, że niektórzy uważają, że autor się rozwodzi. Ja tak nie uważam. Podaje bardzo dużo przykładów ze swojej praktyki po to, żeby zilustrować teorię. Po to, żeby pomóc stworzyć wzór – kiedy mamy trudną sytuację z dzieckiem, żebyśmy wiedzieli jak się zachować.
3. Rudolpf Schaffer „Psychologia dziecka”
Dla mnie, to jedyna cegła o psychologii rozwojowej dziecka, którą kocham i szanuję. Napisana bardziej z punktu widzenia nauki, niż prywatnych opinii. Bez oceny. Bez presji. Dużo faktów, dużo wiedzy, a przy tym, język jest prosty i ciekawy. Ja czytałam ją z radością, nie z przymusu. Ja przeczytałam całość, ale może być czytana etapami, w zależności od wieku dziecka.
Zachwycające książki dziecięce
Od razu mówię – nie jestem specjalistką od dziecięcych książek, bo mój maluch jest za malutki! Więc umieszczam te, które JA uznaję za WOW oraz takie, po które Wilde sam sięga – czyli wyciąga ze swojego koszyczka książek.
1 Jacek Skawiński „Magiczne urodziny”
Przyrzekam Wam, że czasami mam ochotę ogłuchnąć, kiedy po raz kolejny słyszę tą książeczkę. Ale Wilde ją kocha tak bardzo, że nie ma siły mu jej zabrać, to na tej książeczce, sam się nauczył naciskać guziczki, klaskać w dłonie i zdmuchiwać świeczki. Dostał ją na urodziny od Agnieszki Sienkiewicz i od tej pory się z nią nie rozstaje. Co oznacza, że ja i Fergus musimy ją czytać i słuchać co najmniej 25 razy dziennie. Urodziny miał w sierpniu. Więc sami sobie policzcie…
Ta książka, to dzieło sztuki. Wilde dostał ją w prezencie od dziewczyny z plemienia. Wraz z inną książeczka dźwiękową. Ukochuje ją MEGA GIGA BARDZO. Jest na etapie, kiedy nie pozwala żeby pociąg sobie pojeździł, tylko ma zabawę z łapania pociągu. Jest to książeczka która sprawia mi i Fergusowi, porównywalną jeżeli nie większą zabawę.
3. Wszystkie książeczki wydawnictwa Usborne
Książeczki są piękne i sensoryczne (to jest jedyna forma sensorycznej zabawy za którą się płaci, którą akceptuję – resztę uważam za naciągactwo), Historie są pięknie zilustrowane i pięknie napisane (te oczywiście mają inną historię niż “to nie jest moja ciężarówka i ta też nie jest i ta też nie, OH – to jest moja ciężarówka). Oprócz tego, że są piękne, naprawdę niebywale piękne – te książeczki są tak zrobione, że Wilde sam lubi je przeglądać i jest w stanie dłużej przy nich usiedzieć. Kocha dotykać, miziać, całować postaci, bo .. można je dotknąć. Nie wiem czy są z tego wydawnictwa brzydkie rzeczy – bo wszystkie, które dostaliśmy – są naprawdę oszałamiające! Kocham najbardziej.
4. Wydawnictwo Mamania „Popielica”
Zdecydowanie za wcześnie dla mojego małego urwisa, ale… nie mogę się doczekać, kiedy zacznę mu ją czytać. Jest po prostu, zwyczajnie piękna. I to co ma do powiedzenia nie jest nudne jak flaki z olejem. Czyta się ją z radością i wyobrażam sobie, ze będę mogła ją czytać wiele, wiele razy (badania pokazują, że dzieci lepiej się rozwijają, jeżeli jest im czytana, wciąż ta sama książka).
To też za wcześnie dla Wilde. Ale… żeby Wam pokazać jak cudne są takie książki powiem Wam jedno: ja je czytam. Są tak na maxa ciekawe. Plus już teraz mnie przygotowują do pytań, które jestem pewna, moje genialne dziecko zacznie mi niedługo zadawać. Jak ktoś może być tak mądry, żeby pisać odpowiedzi na pytania, których ja się nawet nie domyśliłam zadać. Absolutny i totalny sztos!
2 komentarze
Dziękuję za Twoje rekomendacje! Mam ochotę kupić wszystko ❤
Bardzo się cieszę, że Ci się podobały! Udało Ci się coś zakupić lub przeczytać? Daj znać 🙂
Ściskam