Nie lubię być miła. Bycie miłą oznacza bycie nijaką. Bez temperatury. Są oczywiście ludzie czy sytuacje, które nie wzbudzają żadnej temperatury, ale mówię o takich sytuacjach, kiedy czujesz, jak ktoś Cię szturcha w kolana i syczy przez zęby: „Bądź miła !!!!!”.
- Nie możesz tak bardzo jechać po tych autorach
- Nie jadę po autorach, tylko po książce
- Co mam zrobić, żebyś była troszkę milsza, łagodniejsza?
- Dać mi lepszą książkę
Dostałam kiedyś do recenzji książkę osoby, która znam. Najmilszy człowiek na świecie. Książka miała być ekspercka – wyszła… jak zawsze. Zadzwoniłam i powiedziałam: „Nie chcę pisać recenzji, uważam, że się nie przyda”. Powiedział, że jednak chce. Więc powiedziałam: „Stary, nie podobało mi się. Nie ma tam nic nowego. Nic świeżego. Nic, co skłania do refleksji. A styl powoduje, że tylko z miłości do Ciebie dokończyłam. Wiem, jak to jest, bo wiele moich tekstów jest po poprawkach, ale wiesz – mogę się mylić – to tylko moje zdanie, a ja czytam 3-4 książki miesięcznie. Ludzie tyle nie czytają. Mogą nie zauważać. Więc proszę, nie gniewaj się”.
Szczerze się bałam, że sprawię mu przykrość. Bo nie chciałam. Jest to bardzo miły człowiek. I wiecie, co mi powiedział? „Nigdy nie byliśmy przyjaciółmi, ale teraz poczułem, że moglibyśmy. Dziękuję! Nie zgadzam się z Tobą, ale chciałem usłyszeć Twoją prawdę”.
Taka reakcja jest rzadko, w porywach do nigdy, więc nie będę skupiać się nad nią– zacznę od poziomu podstawowego, czyli ukochanej osoby. Zawsze kiedy dla nich jesteśmy tak mili, że aż nieprawdziwi – tracimy… I potem nie obwiniajcie nikogo tylko siebie i swoja potrzebę bycia miłym, że nie macie dobrego kontaktu z dzieckiem. Nie pytajcie, czemu Wam nie ufa, czemu w ogóle nie jest ufny? Nie zadawajcie sobie pytań, co się stało z Waszym związkiem i czemu oddaliliście się tak od siebie. Świat nie jest zero-jedynkowy i jest wiele powodów. Ale na pewno jednym z nich jest to, że wybieramy bycie miłym i komfortową lekką odpowiedź, zamiast prawdy. Nie mamy ufności, że druga osoba może to znieść, zrozumieć, podołać.
Dziecko
Ci, co myślą, że dzieci nie widzą, nie czują, nie słyszą – żyją w świecie fantazji, zamknięci na podstawowe materiały na temat psychologii. Badania już udowodniły, że dziecko jest w stanie pamiętać swoje emocje, zanim zacznie mówić, co oznacza, że pozostają one w mózgu jako nienazwane, nieprzeanalizowane odczucia i wpływają na postrzeganie świata i innych ludzi, czy zjawisk. Tym bardziej dziecko, które już opanowało mowę – czuje dużo bardziej, niż nam się wydaje. Często nie jest w stanie tego wyrazić. Często nie wie jak, nie umie nazwać pewnych zjawisk, ale czuje. Więc kiedy pyta:
– Tato, co się dzieje? Kłócisz się z mamą? Coś jest nie tak?
I tato odpowiada swojemu 8-letniemu dziecku, bo jest za małe żeby zrozumieć:
– Kochanie, oczywiście, że nic się nie dzieje, wszytko jest w porządku. Co ci też przyszło do głowy?
I całuje go w główkę, przytula. Co się wtedy dzieje?
TRACI prawdziwy, autentyczny kontakt z dzieckiem, a dziecko uczy się, by sobie NIE UFAĆ– nie ufać własnym emocjom. Kiedy zdarza się taka ciężka sytuacja, to jest okazja, żeby powiedzieć:
– Tak kochanie, mamy z mamą pewne nieporozumienie. Przykro mi, że byłeś tego świadkiem. Ale omawiamy to i szukamy rozwiązania. Jednak musisz pamiętać, że ja i mama bardzo Cię kochamy i to, co się dzieje między nami, jest tylko między nami – nie jest związane z Tobą
Dziecko niekoniecznie wszystko zrozumie, ale poczuje PRAWDĘ. Poczuje kontakt. Poczuje, że jej emocje były prawdziwe – nikt temu nie zaprzeczył – więc ma też UFNOŚĆ do tego, co czuje – bo nie zaprzeczyłeś temu i wyjaśniłeś.
W Tobago dzieci są traktowane jak mali dorośli – na początku wydawało mi się to naprawdę szokujące… Mamlenie z dzieckiem kończy się wraz z okresem niemowlęcym. Potem na każde ich pytanie odpowiada się w formie bardziej przyswajalnej.
- Mamo, czy Ty idziesz do szpitala, bo jesteś bardzo chora?
- Tak
- Czy Ty możesz umrzeć?
- Oczywiście, że mogę umrzeć – każdy kiedyś umrze, więc ja też mogę. Ale szczere mówiąc, myślę, że to jeszcze nie teraz. Czuję się chora, ale nie na tyle, żeby od razu umierać. A co? Tak źle wyglądam?
- Nie, no wyglądasz nie najgorzej. Tak tylko chciałam wiedzieć, na co mam się przygotowywać
- Masz się przygotowywać do lekcji. Jadę do szpitala tam lekarze się mną zajmą. Będę dawała Ci znać, co się ze mną dzieje, ok?
- Ok
- Masz jeszcze jakieś pytania
- Mogę nie iść do szkoły, bo jesteś chora?
- Chyba na głowę upadłeś, przecież to ja jestem chora, a nie Ty. Do lekcji!
Koniec rozmowy. Kiedy później rozmawiałam z Trinidi i pytałam, czy martwi się, że mama idzie do szpitala, powiedział:
- Nie, bo powiedziała, że chyba jeszcze nie umrze, a ona raczej ma dobre przeczucia
- A kiedy wróci?
- No wtedy, kiedy wyzdrowieje
- I nie martwisz się, że nie wiesz kiedy?
- Nie wiem kiedy, bo ona nie wie kiedy, inaczej by powiedział
Uwielbiam w tej historii ten brak kłamstwa i tą niesamowitą ufność dziesięciolatki. Zarówno w mamę jak w siebie. Ufa, że da sobie radę, bo mama ufa, że sobie poradzi. Ufa i nie martwi się o nią, bo ta powiedziała jej prawdę. Kwestie zdrowia są zawsze mocno dyskutowane, ale najbardziej byłam porażona kiedy ośmioletni Malik opowiedział mi o rozwodzie rodziców:
– Mam mamę i mam tatę, ale mieszkają oddzielnie, bo ciągle się kłócili i doszli do wniosku, że to źle wpływa na nich i na mnie – więc usiedliśmy razem i to przedyskutowaliśmy
– Ale co dokładnie przedyskutowaliście?
– Powiedzieli mi: Malik, widzisz, że raczej nam się nie układa, bo ciągle nie możemy się dogadać – to tak jak Ty nie umiesz się dogadać z tym swoim grubym kolegą, co Cię szczypie, Jury’em. Tylko jego widzisz trzy godziny dziennie, a my widzimy się trochę więcej. Wiesz, że cię kochamy?
– Wiem
– Siebie nawzajem kochamy, tylko kiedy myślimy, jak dumni jesteśmy, że mamy takiego wspaniałego syna. I będzie nam łatwiej utrzymać taką miłość, kiedy będziemy mieć dwa domy. Co o tym myślisz?
– Wolałbym, żeby był jeden. I chciałbym, żebyście byli razem
– Wiem, my byśmy też chcieli i żebyś Ty był szczęśliwy i my razem z Tobą. Chciałbyś też tego?
– Tak
– No to my zrobimy wszystko, co możemy, żebyś miał, nie tylko wady, ale też mega dużo zalet z tej sytuacji. Dziękujemy, że to rozumiesz i pamiętasz, że my Cię kochamy
Malik miał sześć lat, kiedy odbyła się ta rozmowa.
– Malik – straszna ta rozmowa – pewnie było Ci smutno?
– Nie, dlaczego? Przecież mnie kochają
– A tato ma teraz nową rodzinę?
– No przecież ma mnie, ma babcie, ma moją mamę, która teraz go bardziej lubi niż wcześniej
Dzieci z założenia są bardziej autentyczne i spontaniczne niż dorośli. Ale to, co mi pokazała kultura Tobago: – że możliwe jest wychowanie dzieci tak, żeby tacy sami pozostali jako dorośli… Nic się przed nimi nie ukrywa, nie udaje, nie ściemnia, więc jako dorośli są też do bólu dyrektywni. Nie boją się prosić, dawać, okazywać emocji, przyznawać się do winy, prosić o wybaczenia, itd… Bardzo mnie poruszyło to, że dzieci nie są traktowane jako niedorozwinięte emocjonalnie i kognitywnie osoby… Zakłada się, że wiedzą, czują, widzą i słyszą tyle samo, co dorośli, więc należy Cię tak samo traktować. Żadnego bycia miłym. Bycie autentycznym to jedyny cel. Daje się im też niesłychanie dużo samodzielności, zaufania, że sobie poradzą i radzą.
Nie jestem psychologiem dziecięcym, żeby stwierdzić, czy to jest najlepiej załatwiona na świecie sprawa, ale mogę Wam powiedzieć, że to jest najbardziej autentyczny sposób rozmowy z dzieckiem, który widziałam. A jak pokazują ZACHODNIE BADANIA psychologiczne w przypadku rozwodu – dziecko cierpi nie z samego faktu rozwodu, ale dlatego, że rodzicie się kłócą i ono nie wie, co się dzieje. Największe urazy psychologiczne doznają dzieci, które są zaskoczone rozwodem, lub były okłamywane – mimo, że czuły (co były w stanie powiedzieć głównie psychologowi), ale rodzice zaprzeczali. Ciekawe jest to, że dzieci rozwiedzionych rodziców, którzy mieli autentyczny kontakt z dzieckiem (mówiąc prościej- nie okłamywali, tylko zmiękczali formę odnośnie tego, co się dzieje) i zachowywali się w sposób cywilizowany – miały znacznie mniejsze negatywne objawy fizjologiczne i emocjonalne niż dzieci rodziców, którzy byli pasywnie agresywni, zaprzeczający lub kłócili się otwarcie.
Wiec może ludzie na Karaibach są szokująco autentyczni i prawdziwi z dziećmi, ale zaleta tego jest taka, że kiedy te dzieci wyrastają, stają się takimi właśnie dorosłymi – wprost, dyrektywni, z ufnością do siebie i do świata. Dlatego tak bardzo kocham Karaiby – za ich totalny chillautowy i prawdziwy styl życia. Nie łudźmy się – nie rodzi się to tylko z miksu słońca i oceanu. W dużym stopniu odpowiedzialny jest za to fakt, że już jako dzieci są uczone, że życie w prawdzie jest lepsze niż bycie miłym.
Partner
- Co się dzieje ostatnio? Widzę, że jesteś jakiś nie swój?
- Nic takiego, jestem trochę przemęczony
Co teraz się dzieje? Tak, TRACIMY KONTAKT i odcinamy naszą intymną więź, bo się oddalamy i ODPYCHAMY DRUGĄ OSOBĘ. Bo każdy czuje to, co czuje, więc jeżeli rzeczywiście nic się nie dzieje, to co możesz zrobić, to zapytać:
- Czemu tak uważasz?
- Jesteś ostatnio bardziej milczący, późno przychodzisz do domu, schudłeś, źle śpisz
Mogłeś nie zauważyć tych objawów, bo rzeczywiście jesteś przemęczony i wtedy jest to doskonała okazja, żeby ZBUDOWAĆ kontakt I powiedzieć:
- Kochanie, dziękuję, że zwróciłaś mi uwagę – nawet nie zauważyłem. Chyba rzeczywiście ostatnio jestem tak pogrążony w moim projekcie, że nawet nie wiem, co się dzieje. Przepraszam, jeśli czujesz się zaniedbana
A jeżeli wiesz, co jest na rzeczy – powiedz szczerze: zauważyłeś, że zacząłeś łysieć i trochę się tym przejąłeś. Czujesz się zagrożony zwolnieniem z pracy – miej zaufanie do partnera, że zrozumie, że wysłucha – i nie rezygnuj z budowania kontaktu, nie trać też tego kontaktu, który już jest.
Kobiety, które tak bardzo potrzebują kontaktu, bywają też mistrzyniami świata w traceniu go.
– Co Ci jest? Czemu jesteś taka naburmuszona ostatnio? Popłakujesz sobie często? Czy coś się dzieje?
– Nic, totalnie nic
Lub
-Teraz dopiero zauważyłeś? No ładnie!
Nie tylko tracimy kontakt, ale budujemy nasz własny wizerunek na przyszłość – że to PMS, że to normalne, że szalejemy, że to hormony. A potem oczekujemy od partnera, że będzie wrażliwy i czuły, kiedy z nami coś się dzieje? No albo rybka, albo akwarium. Mężczyzna to nie tresowany piesek – nie może reagować tak, jak nam się podoba (kobieta zresztą też nie może). Jeżeli chcesz mieć z nim kontakt – MIEJ – wtedy kiedy to łatwe i kiedy trudne. Nie musisz mu wykładać całej epopei ze szczegółami, których nawet nie zrozumie. Ale jeżeli już Cię zapytał, to powiedz mu szczerze.
– Jestem już wykończona tą dietą, a nic nie schudłam. Nie wlazłam w dżinsy i w ogóle czuję się niekochana i jest mi smutno. Dziękuję kochanie, że pytasz – taki mam zły humor, bo nie mogę ogarnąć się, ale to nic zwianego z Tobą
Oczywiście, że przerysowuję, bo nie chcę teraz wchodzić w poważne problemy, jak odkochanie się, romanse, problemy zdrowotne, podkochiwania się w kimś innym, poczucie porażki, chora ambicja, która została pocięta nożem przez szefa, brak zrozumienia przez trzysta osobową publiczność na konferencji – jest mnóstwo poważnych rzeczy. Ale cokolwiek to nie jest – jeżeli chcemy budować PRAWDZIWY INTYMNY KONTAKT z drugą osobą – to musimy sami być gotowi na to, żeby powiedzieć prawdę, nawet kiedy nam się nie chce gadać, lub kiedy boimy się reakcji. Możemy powiedzieć, czego potrzebujemy, a czego nie („Nie chcę teraz o tym gadać, ale chce, żebyś wiedział, o co chodzi”). Psychologowie są absolutnie zgodni w kwestii autentyczności wobec partnera i nie ma żadnych badań, które dawałyby nadzieję, że jest inaczej: Nie ma prawdziwego związku bez intymności. A tam gdzie jest intymność – nie ma miejsca na maski, gry i udawanie. Niewiele osób stać na intymność, bo często oznacza to obnażenie się, większą podatność na porażkę – więc wolimy schować się w kokonie, odpowiedzieć cokolwiek, odfuczeć byle jak. Intymności nie buduje się tylko w szczęściu i w dobrym humorze, ani wtedy, kiedy chce się rozmawiać. Intymności nie buduje wtedy, kiedy nam się chce. Intymność jest budowana cały czas – na dobre i złe, na lekkie i trudne pytania. A zwłaszcza wtedy, kiedy ktoś Cię pyta:
– Co Ci jest? Czy coś się dzieje? Czemu jesteś taka zdystansowana?
Intymność buduje się, kiedy patrzy się komuś w oczy i mówi, jak jest w takiej formie, że druga osób może to usłyszeć, przyswoić. Nie zawsze to jest miłe, ale zawsze potrzebne. Więc zaprzeczanie, unikanie prawdziwej odpowiedzi, kłamstwo – wszystkie objawy bycia miłym dla bliskiej osoby, powinny iść do kosza. Bo druga rzecz, która się dzieje, oprócz utraty kontaktu z drugą osobą – to ZDRADA… Zdrada siebie samego. TY jesteś nieautentyczny. Ty żyjesz w kłamstwie, nieprawdzie, w ukrytych motywacjach i nieprawdziwych powodach. Dlaczego to sobie robisz? Miej trochę szacunku do siebie i nie zdradzaj siebie. Miej trochę szacunku do tych, których kochasz i zaufaj im. Nie trać z nimi prawdziwego kontaktu.
Nie jestem miła, bo za bardzo szanuję ludzi i naprawdę ciężko jest mi powiedzieć: Tak wspaniała prezentacja, kiedy była beznadziejna. Ale w przypadku bliskich ludzi nie ma takiej opcji. Jeżeli jestem miła, to jestem AUTENTYCZNIE MIŁA – bo tak właśnie teraz czuję. Każda moja przyjaciółka potwierdzi, że widziała moje ataki złości, płaczu, histerii, wściekłości, krytycyzmu, sycenia, narzekania i wielu innych emocji. Są przyjaciółmi. Kocham ich. Znam ich. Chcę, żeby znali mnie. I ufam, że skoro mnie lubią, kiedy jestem promienna jak słońce i kolorowa jak ptak, to też będą mnie kochać, kiedy jestem czarna jak burza i smutna jak deszcz w Londynie. Szanuję siebie. Szanuję ich. Ufam swoim emocjom, że nie są tak dramatyczne, że muszę je ukrywać – ale też ufam, że inni też tak uważają.
I przede wszystkim wierzę w autentyczność relacji. Za dużo jest sztucznych uśmiechów, masek i obowiązków, których nie możemy unikać. Dlatego wtedy, kiedy zamykają się drzwi do świata, powinieneś wchodzić w swój prywatny świat– TYLKO PRAWDA I tylko autentyczność. Ważna jest forma – nie każdy może przyjąć wszystko w każdej postaci – ale na każdego jest taka forma, żeby nie trzeba było udawać. Ja osobiście wyznaję to zarówno w życiu prywatnym jak i zawodowym, dlatego z ręką na sercu mogę powiedzieć, że LUBIĘ moją pracę i moich klientów. Dlatego są projekty, których nie robimy, są klienci, z którymi nie pracujemy. Bo wierzę w autentyczność. Mam nadzieję, że Ty też. Mogę znieść Twój smutek, wściekłość, słabość, zwątpienie rozczarowanie, depresję i inna tęczę emocji, ale to, czego nie mogę znieść to UDAWANIE. Nie mów, że jest ok, kiedy nie jest. Możesz ze mną robić wszystko, ale błagam – nie kłam. Nie udawaj. Nie bądź miły.
Maliqie zrobił mi laurkę i prezenty na walentynki, ale to samo zrobił dla wszystkich dziewczyn w swoim życiu: „Kobieta to kobieta. Tato mówi, że każdą trzeba kochać i o każdą trzeba dbać.
Zaprzyjaźniłam sie z Maliqiem po tym, jak przyszedł do mnie wieczorem podczas medytacji i zapytał, czy możemy razem medytować. Zapytałam go, czy umie. Powiedział: „Tak. Będziemy siedzieć i dzielić się ciszą”.
6 komentarzy
Wielu ludzi rozpaczliwie pragnie miłości i kiedy raz za razem zostajemy opuszczeni, okazuje się, że to nie to – stajemy się nieszczęśliwi, tracimy chęć do kolejnej próby. Po związkach trzeba odbyć należytą żałobę. Nie zawsze my jesteśmy winni rozpadowi związku, ale nie powinniśmy nastawiać się przeciwko światu. Zastanówmy się lepiej, czy rzeczywiście było nam dobrze w takim związków. Ja mogę podrzucić od siebie ciekawy artykuł, który pojawił się na stronce poradni psychologicznej, do której chodzę na spotkania 🙂
Śmieszne. Miłość nie popłaca, jest przereklamowana, miłości nie ma. Dawanie miłości wcale nie daje wzajemnej miłości. Wcale tak nie jest, że co zasiejesz to zbierzesz.
Bardzo smutno mi się czyta to co napisałaś/łeś. Musiało Ci się coś mocno przykrego przytrafić …
Jako osoba, która nie miała łamanego serca, tylko kilkakrotnie zmiażdżone i przejechane przez ciężarówkę, chce ci powiedzieć, że jeżeli jest coś w co bezwarunkowo wierze to w PRAWDZIWĄ MIŁOŚĆ. Kiedy ją spotykasz nagle się okazuje, że nie ma potrzeby matematyki, bo dwie osoby tak samo dbają o swoje szczęście.
Trzymam kciuki żebyś jak najszybciej sama się mogła/mógł przekonać ! Pozdrawiam ciepło
Julia
Piękny post. Zaskakująca jest reakcja dzieci, o których piszesz- zero płaczu czy wręcz wycia, po prostu spokój. I to dzięki szczerości i braku sprzecznych sygnałów. Co do związków- wydaje mi się, że czasem takie słodzenie wynika z zaślepienia, np. jesteśmy tak zakochani, że ta druga osoba, to dla nas niemal ideał i dopiero z czasem, kiedy związek wchodzi na wyższy poziom, powoli zaczynamy dostrzegać wady drugiej osoby i jesteśmy w stanie być szczerym.
Ta szczerość przydałaby się również na studiach- jeśli ktoś minął się z powołaniem, to należałoby to powiedzieć prosto z mostu. Mam wrażenie, że teraz wykładowcom coraz ciężej to przychodzi (naciski, by były dobre statystyki?) i w rezultacie wielu młodych ludzi traci swój czas studiując coś, co tak naprawdę do nich nie trafia, a mogliby w tym czasie zabłysnąć w innej dziedzinie.
ja Ci nie pomogę niestety rozumieć – bo nigdy nie potrafiłam zrozumieć, jak strach może być silniejszy niż miłość. Najwięksi artyści świata pracowali dzięki temu, że ich klienci mieli wymagania. Czasami klienci chcą dokładnie to, co oferujemy a czasami mają swoje wizje. Czasami to jest nieprzyjemne – ale taka jest cena wszystkiego w naszym życiu.. z mojego doświadczenia wynika ze wymagający klienci często w największym stopniu posunęli rozwój mojej firmy do przodu, i nawet jeżeli nie byłam zadowolona w trakcie – to z perspektywy czasu jestem wdzięczna.
Mam nadzieję, że ukochana osoba znajdzie siłę i odwagę, żeby zrobić to o czym wielu marzy – robić to co się kocha!
Myślę, że rzeczywiście intencje są różne i często dobra.. ważne jednak, żeby zawsze być w prawdzie – w zakochaniu myślę, że bardziej nie widzimy niż nie mówimy prawdy 🙂 tu jest największy problem – kiedy ściągasz okulary – to przyznać się czy nie, że coś się zmieniło? przyznać się – nie znaczy wycofać się, poddać się – ale uznać, że jest inaczej, że się pomyliłeś – i zastanowić się co można z tym zrobić.
jeżeli chodzi o wykładowców- wiesz, nie wiem czy powinno się myśleć w kategorii powołania, bo nie wiem czy ktoś ma prawo to oceniać, powołanie to wewnętrzna motywacja. można powiedzieć, że nie ma predyspozycji, więc musi nad czymś więcej pracować itd. bo wierze w to, że talent to za mało – czasem więcej zyskamy dzięki ciężkiej pracy i determinacji… nie uważasz?
pozdrawiam Cię ciepło i dziękuje bardzo za komentarze!